niedziela, 7 października 2012

Żółty, jesienny liść...

...śpiewał kiedyś Piotr Szczepanik. A ja znalzałam żółte liście na mojej działce, bo wczorajszy dzień to znowu prace w terenie: koszenie, grabienie i ogólne sprzątanie przed zimą. Moja "letnia rezydencja" uczy mnie pokory, bo ja tu już bym chciała urządzać, malować na biało i ustawiać "przydasie", zawieszać dekoracje a tu nie! Trzeba najpierw zrobić porządek dookoła domu! W środku będziemy działać jak przyjdą jesienne chłody i słoty. Ech, i znowu trzeba odłożyć wszystkie marzenia o metamorfozach stołu w kuchni czy skrzyni po babci, brać się za grabki czy kosiarkę...
Dlatego dzisiejszy post jest z cyklu "prace w terenie":) Na pracę twórczą przyjdzie czas potem...

 Niby jeszcze zielono a patrzcie, ile "śmieci" uzbierałam...
 
Tytan pracy czyli mój tata w akcji:)
Drewniane elementy na szczycie domku czy na tarasie trzeba zabezpieczyć przed zimą!

Jedna z piękniejszych rzeczy na mojej działce: drewniany bal na stodole...Marzy mi się kiedyś przyjęcie w stodole właśnie, jak za starych, dobrych czasów...To by było coś!

A za stodołą rośnie czarny bez! Muszę się dowiedzieć koniecznie co z niego zrobić??? Do głowy przychodzi jak zwykle nalewka, hihihi, ale chyba i do herbaty byłby dobry?

Buziaki dla Was kochani!!!

2 komentarze:

  1. Mi tez od razu do głowy przyszła naleweczka:-) Jestem za tym, żebyś spróbowała ją zrobić! Będzie jak znalazł na zimowe wieczory...

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja babcia i moja mama robiły sok z czarnego bzu. Miał specyficzny smak, nie każdego zachwycał, ale to prawdziwa bomba witaminowa!

    OdpowiedzUsuń