wtorek, 31 lipca 2012

A może na miętowo????

Mam mały dylemat: ja kocham biały ale moi bliscy.... T. ma już dosyć, gdy na każde jego pytanie: "Jaki będzie przedpokój, łazienka czy stolik w kuchni?" odpowiadam: "BIAŁY". Mój mąż nie do końca ma taką wizję naszego domku na wsi, chociaż staram się go bombardować jak tylko mogę zdjęciami pięknych białych wnętrz. On twierdzi, że będzie "za mdło"...Więc idąc tym tropem szukam inspiracji w internecie, co by i wilki był syty i owca cała:) Oto co znalazłam:

Może mięta połączona z bielą przekona mojego męża??????

A dodatki do kuchni na pewno wziełabym takie:


I jeszcze jedno pytanie: muszę "odświeżyć" 2 piece kaflowe, więc szukam w internecie informacji na temat farb do kafli czy fugi. Niestety, opinie, do których do tej pory udało mi się dotrzeć, nie nastrajały zbyt optymistyczne, szczególnie jeśli chodzi o temperaturę (oba piece są dobre i nie będą dekoracją).
Jeśli ktoś z Was ma/miał podobne doświadczenia, albo słyszał o kimś, kto takie piece odnawiał, malował itd to dajcie mi znać!!!!! Bo już powoli tracę nadzieję.....

Dzięki  za wszystko!!!!!!!!!!!!

Marta:)

poniedziałek, 30 lipca 2012

Jak Wam się podoba???

Lampka, zwykła lampka z Ikea, kupiona już jakiś czas temu...z nudów postanowiłam ją trochę "przerobić", bo już się nam opatrzyła. Posłużyły mi do tego pomponiki (które już jakiś czas temu zamówiłam) i klej na ciepło. Zajęło mi to naprawdę niewiele czasu (oczywiscie w chwili drzemki Adasińskiego:) i już inaczej prawda? 

Pomponikami obszyłam też firankę (tu przyznaję się bez bicia, że odgapiłam te firanki od Madzi z http://how-shemakesit.blogspot.com/ - tylko ona obszyła czarnymi pomponami).
I jeszcze mi trochę tych pomponików zostało, więc już wymyśliłam, że obszyję podusię....
Mała rzecz a cieszy:)))))


A tak było jeszcze przed godziną:


Którą wersję wolicie moi drodzy???????

No i jeszcze krótka relacja z pobytu na wsi: w ten weekend odchwaszczaliśmy naszą młodzutką trawkę, żeby się umocniła, podlewaliśmy ją z czego największą radochę miał Janek (skakał w "fontannie" wody z polewaczki, na co przy temperaturze ponad 30 stopni patrzyliśmy ze zrozumieniem)

Prawda, że już ładnie się zazieleniło????

Janek w poszukiwaniu trawiastych "żyjątek"...

                                                      Zrywamy jabłka na przetwory:)

A ja na kamieniu pod jabłonką.....

Stara jabłonka, która rośnie na podwórku ma tyle jabłek, że można nimi obdzielić pół wsi! Sama przywiozłam torbę dla siebie i Anetki, będziemy smażyć jabłka z cynamonem na zimę do szarlotki:) Jeśli są jacyś potencjalni chętni na jabłka to czekam na zgłoszenia!!!!! Odmiana to stara antonówka masłowa....

Pozdrawiam cieplutko wszyskich zaglądających:)))) 

Marta:)

piątek, 27 lipca 2012

"Tu na razie jest ściernisko..."

Widok z marca 2012.....
Witam Was moi kochani!
Koncerty koncertami, ale trzeba się wziąć do porządnej roboty;)
Obiecałam więcej zdjęć z mojego "obejścia" i słowa dotrzymuję. Podsyłam parę fotek "otoczenia" naszego domku na wsi. Działka jest spora, a przez wiele lat nikt tego nie pilnował, pokrzywy po pas, perz wszędzie... Więc teraz metr po metrze (dosłownie i w przenośni) "cywilizujemy" naszą działkę. Gdy zaczelismy kopać znaleźliśmy mnóstwo śmieci (!), kamieni, butelek...Nie obyło się też bez użycia sprzętu ciężkiego (czytaj: ciągnik i brony), no bo szpadlem i grabkami to robilibyśmy to całe wieki! Tutaj wielkie ukłony w stronę naszego Taty, który lwią część pracy wziął na siebie (zamiast wypoczywać nad wodą z wędką). To się nazywa poświęcenie:))))
Większa część terenu już jest odchwaszczona, trawka powolutku wschodzi, chociaż pracy przed nami jeszcze sporo...Tu i ówdzie są jeszcze "nieucywilizowane" zakątki, ale na razie pokaże tylko to, z czego jestem najbardziej dumna:

Tak wyglądało to jeszcze w maju....
                                                                                                    
    

 Widok po zaoraniu całego terenu, posianiu trawy gdy czekaliśmy tylko na deszcz....



Kopiąc pod jabłonką znaleźliśmy cztery spore głazy, pamiętające pewnie "króla Ćwieczka":) Jeszcze nie mam pomysłu na nie, ale może Wy mi coś podpowiecie???

Tak wygląda to teraz:

jest nieco lepiej, chociaż jeszcze nie tak jak chcielibyśmy żeby było!

Od strony ulicy posadziliśmy tuje, które bardzo ładnie się "przyjęły".


Na tym zdjęciu najlepiej widać z czym "walczymy":
zakątek przy studni, gdzie było wszystko.....

wygląda teraz tak:











Teraz po sprzątnięciu studnie się ładnie obuduje, a na ścianę puścimy jakiś bluszcz....(nie mogę jej niestety rozebrać, bo to ściana sąsiada.....bu....). Dziś jedziemy walczyć dalej, żeby to nasze ściernisko zmieniło się tak jak w piosence - w San Francisco hihihihihi;))))))

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:)))

Marta

wtorek, 24 lipca 2012

Pozytywne wibracje

Witajcie kochani! Tak jak obiecałam, trochę relacji z Białegostoku: wybrałyśmy się tam z Agatką, moją przyjaciółką jeszcze z czasów studenckich, na Pozytywne Wibracje Festival. Była to na pewno muzyczna uczta dla fanów soul, funky, jazzu i big-bitu;) Nas zachwyciło samo miasto z jego Rynkiem Kościuszkowskim, Bazyliką i Pałacem Branickich, gdzie znajdowała się scena. Humory dopisywały, nagadałyśmy się za wszystkie czasy,  a możliwość zobaczenia i usłyszenia na żywo takich sław jak Angie Stone, Ewa Bem, Ania Rusowicz czy Natalia Przybysz to dla mnie "muzycznego freak'a" prawdziwa gratka:)   



A tutaj Białystok w moim obiektywie. Prawda, że urokliwy??????
To miasto nas obie urzekło połączeniem uroku wielkiego miasta z sielskością małego miasteczka:)




Ostatnio obiecałam sobie, że przynajmniej raz w roku wybiorę się do miejsca, w którym nigdy nie byłam! W ten sposób zakładając, że będę żyć 100 lat, zobaczę chyba już wszystko??? ;))))



Ściskam Was mocno i dzięki za to, że mnie tu odwiedzacie:)

Marta

c.d.n........

piątek, 20 lipca 2012

Przemyślenia konserwatora zabytków;)

Witam Was po dłuuuugiej przerwie!
Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale powody były dwa: po pierwsze primo - egzamin, który zdałam, HURRRRRAAAAAA:))))))) a po drugie primo szybki wyjazd na wieś, gdy roztargniona zapomniałam zabrać laptopa.....nawet nie wiecie jak trudno mi teraz bez komputera????? chyba jestem uzależniona....ale do rzeczy: na wsi dużo zmian, dla mnie to naprawdę niesamowite jak szybko zmienia się to wszystko. Jedno jest pewne: "co nagle to po diable" i tej prawdy własnie boleśnie doświadczyłam.... Ale się nie poddaję, dalej realizuję swoje marzenie, muszę tylko pomyśleć nad szczególami, bo koncepcja "białego domku na wsi" lekko uległa zmianie. Ale obiecałem sobie, że od tej pory nie ustępuję na krok i sama podejmuję decyzję!!!! No musiałam to z siebie wyrzucic wreszcie:) A teraz kilka zdjęć!

Tak było jeszcze niedawno:
powyżej korytarz oraz "największy pokój", czyli tzw. gościnny......


A tak wygląda to teraz:
pokój gościnny....















i kuchnia.....





Przepraszam, za jakość zdjęć, ale zapomniałam też aparatu:(((( i wszystko robiłam komórką... I może wcale nie zachywca, ale dla mnie to jest naprawdę :mistrzostwo świata", bo wiem, co tam było i wiem ile to kosztuje (pracy, czasu, pieniędzy)...... A teraz wybaczcie ale pakuje szybko manatki, dzieci pod dobrą opieką (czytaj: dziadkowie) i jadę na "Pozytywne wibracje" do Białegostoku:) Relacja w poniedziałek:) plus c.d. zdjęć metamorfozy naszego domku..... 

3-majcie się cieplutko

Marta

piątek, 13 lipca 2012

Dostawa, dostawa, dostawa!!!!!

Witajcie moi drodze!
Dziś ucieszyłam się jak dziecko, bo dostałam (ekspresowo wręcz) materiały, które zamówiłam na allegro. Ostatnio stałam się maniaczką tkanin w róże, pasteli, groszków i patchworków, bo mówcie co chcecie, ale odpowiednio dobrane tkaniny ożywiają wnętrze, sprawiają, że jest przytulne i nadają odpowiedni klimat:) Jeszcze nie wiem, co się z nich powstanie, ale już kilka wizji mam:

beżowe i różowe groszki posłużą jako materiał na podusie, chociaż ładny byłby z nich lambrekin nad oknem w kuchni....
a patchwork kupiłam z myślą o narzutach na łóżka dla chłopców:)

Skusiłam się jeszcze na beżowe pomponiki, którymi mam zamiar przyozdobić firanki i lampę w naszym mieszkanku ( w końcu nie można koncentrować się tylko na domku na wsi prawda?????)
Najgorsze, że nie umiem szyć (jeszcze!!!!) i muszę poszukać jakiejś cierpliwej krawcowej, która wysłucha wszystkich wizji szalonej "pani konserwator zabytów" - jak pieszczotlwie nazywają mnie bliscy...
Póki co weekend za pasem i jutro znowu jedziemy na wieś, bo duuuuużo pracy przed nami. Postaram się zrobić trochę zdjęć i podzielić się z Wami postępami w nieustającej przebudowie naszej ruderki.

3 -majcie się cieplutko!!!!!!!

Marta

środa, 11 lipca 2012

Racuszki z jabłkami:)

Spakowany plecak, walizka, odjeżdżamy już jutro rano....śpiewam w duchu, pakując mojego starszego syna na letni obóz językowy. Z doświadczenia wiem, że on będzie się bawił świetnie i już w 15 minut po wyjeździe zapomini o domu, ale ja......będę przeżywać, jak każda nadgorliwa mama: że ubrania pogubi, przeziębi się, że nie będzie pamiętał o myciu zębów i zmianie skarpetek, itd. Postanowiłam więc go porozpieszczać jeszcze dzisiaj, bo jutro będzie daleko, i zrobiłam jego ulubione racuszki z jabłkami. 
Moja mama robiła je na zsiadłym mleku, ja natomiast używam kefiru.  Przepis (jak zwykle u mnie) banalnie prosty:

Składniki:
1 kefir lub zsiadłe mleko 0,5 l
1 duże jabłko
ok. 4-5 czubatych łyżek mąki (tak "na oko", żeby całość nie była za gęsta, ale miała konsystencję śmietany)
1 jajko
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta cukru wanilinowego

Kefir wlać do miski, dodać całe jajko, mąkę i proszek do pieczenia oraz szczyptę cukru wanilinowego. Jabłko obrać, zetrzeć na tarce na dużych oczkach i dodać do masy. Całość wymieszać łyżką. Kłaść na rozgrzany olej i zrumienić po obu stronach. Zamiast jabłek można użyć także truskawek czy innych owoców. Usmażone racuszki posypać cukrem pudrem.

Mój Janek uwielbia oczywiście jak wszystko jest polane czekoladą:))))


Do picia był kompot ze świeżych owoców (porzeczek, wiśni i jabłek - pyyyychota).....


mmmmmmmniam............. czy jest jeszcze dokładka?????????


poniedziałek, 9 lipca 2012

Moja kolekcja

Remont w trakcie, jeszcze końca nie widać a ja już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła urządzać moją "ruderkę"...I coraz częściej łapię się na tym, że więcej rzeczy kupuję do domku na wsi niż dla siebie...Póki co nie martwię się tą tendencją, liczę na przyjaciół i T., którzy (mam nadzieje) powiedzą mi gdy przegnę;) No ale dzisiaj chciałam Wam zaprezentować kilka (dosłownie, bo reszta już na stryszku na wsi) drobiazgów z mojej kolekcji skandynawsko-retro-cottage house i co tam jeszcze!

 Najbardziej dumna jestem z tego, że większość z moich "eksponatów" kupiona jest za grosik, nie nadwątlając w ten sposób mojego i tak już cienkiego portfela.... Ciągle szperam w Ikea, w internecie, u mamy na strychu, mam też znajomy sklep z przecenioną ceramiką a i przyjaciele czy rodzina zawsze coś dorzucą:) Dzięki kochani za pomoc w realizacji moich marzeń o wiejskiej kuchni w wiejskim stylu:))))))))

Na pierwszym planie butelka z Ikea, w tle różowiutka kanka na mleko (tak u mnie ją nazywają, ale słyszałam też określenie "bańka na mleko") tym razem służy jako wazon na kwiaty....


Talerze kupiłam na przecenie, mają przepiękny rant i jest to niemiecka porcelana:) Dobre będą na wszelkie pasty i sałaty....

A tą słodkości ściereczkę dostałam w prezencie od Madzi z http://how-shemakesit.blogspot.com/ - sama uszyła i ozdobiła, taka jest zdolna:)))) Dziękuję Ci kochana jeszcze raz!!!!!!!!!!!!! Cały czas myślę, jak tu się zrewanżować!

Białe filiżaneczki kosztowały na przecenie 0,60 groszy jedna!!!!!!! żałowałam, że zostały tylko dwie, bo są cuuuuudne! Oprócz zastosowania spożywczego ślicznie wyglądają w nich np. bratki:)



Wieszaczek do łazienki wylicytowałam na allegro:)


Dzbanek z przeceny za całe UWAGA!!!!! 5 złotych:) słodkie, różowe miseczki to oczywiście IKEA!


Muuuusi się udać prawda????????????????????????

Pozdrawiam wszystkich czytających moje posty:))))))))) Może macie jakieś fajne namiary na właśnie takie bibeloty na wieś?????? Albo znacie kogoś, kto chętnie się ich pozbędzie???? Czekam na komentarze:)

Marta:)