niedziela, 14 lipca 2013

Projekt: piec kaflowy

Witam wszystkich!!!
Dziś krótka fotorelacja z malowania pieca kaflowego.
Nie ukrywam, że dłuo czekałam na ten moment, jednocześnie ciesząc się i bojąc, czy na pewno się uda...
Wielu odradzało (znowu), a ja z uporem maniaka zadecydowałam: malujemy!
Pracy mnóstwo (z samym oklejaniem belek, okapu czy mosiężnych gałek), dużo cierpliwości (mojego męża) i udało się:))))
A tutaj mała rerospekcja z cyklu "Przeżyjmy to jeszcze raz":

Kuchnie węglowe uwielbiam i nie pozwoliłam jej nikomu zniszczyć. Ale stan kafli, jak sami widzicie pozpstawiał wiele do życzenia...
Tak dużo lepiej wygląda, prawda???
Lubię strukturę tych kafli i stare, mosiężne haczyki, oraz gałki wokół pieca.
Zmykam, bo jutro wyjeżdżamy na wytęskniony urlop! W tym roku wybieramy się nad morze cieplejsze nieco od naszego kochanego Bałtyku....
Po powrocie obiecuję fotorelację!!!!
Ściskam Was serdecznie i bardzo dziękuję, za tak liczne odwiedziny:))))
Uwielbiam czytać Wasze komentarze, zawsze to miło jest usłyszeć dobre słowo, od razu większa motywacja do dalszych działań.
Buźka! 

środa, 10 lipca 2013

Migawki podwórkowe...

Hej, hej kochani!
Wnętrze już nieco pokazałam, to teraz trochę wiejskiego podwórka;)

Kiedyś któraś z Was dziewczyny pytała mnie o rośliny/kwiaty na działce.
Nie ukrywam, że nie jest tego za wiele...
Nie jesteśmy tam na codzień, a wiadomo, kwiaty, owoce i warzywa tego nie lubią.
Większość działki porasta trawa, jest kilka drzewek, w tym moja ukochana, stara antonówka:)
Takie kwiaty to "fanaberia" mojej mamy, miłośniczki kwiatów i ogrodów:
 Uwielbiam owoce i chcę, żeby moje dzieciaki wiedziały, co to znaczy jeść je prosto z krzaka czy drzewa. Na razie mamy dwa krzaki borówek, ale w nie ukrywam, że chciałabym maliny, porzeczki, poziomki czy kilka krzaczków truskawek. Smak ugotowanego, świeżego kompotu kojarzy mi się nierozłącznie z latem na wsi:)
Krzak dziekiego bzu rośnie obok stodoły. Kto wie, może z jego owoców zrobimy sok w tym roku?
Clematisy przy tarasie to moja chluba:)
Wokół jabłonki posadziłam kilka krzaczków begonii. Ożywiają ładnie działkę i są mało wymagające.
I jeszcze takie kwiaty (może ktoś z Was wie, jak one się nazywają?):
Przy małych dzieciach trudno o jakieś bardziej wyrafinowane kompozycje...Dla nich najważniejsza jest duża przestrzeń do grania w piłkę, polewania się wodą....
czy też do gry w badminotona:)
Pozdrawiamy Was wakacyjnie:))))
Buziaki!
Marta


poniedziałek, 8 lipca 2013

Migawki salonowe...

Witajcie!!!
Dziś pokażę Wam najświeższe migawki z naszego domku:) To fajne uczucie, gdy widać, jak wszystko się zmienia, małymi kroczkami, powoli, ale jednak!
Zaczynają się już pojawiać pierwsze meble...
Nie mogę się powstrzymać, żeby już nie postawić paru bibelotów...
W łazience też już zaczyna się powoli zmieniać...
Jak widać Ikea rules;)
Jakoś nie wyobrażałam sobie mojej wiejskiej łazienki bez tych mebelków:)
Ilekroć widziałam je w Ikea, wiedziałam, że będą pasować!
Meble kuchenne już zamówione, więc niedługo pokażę Wam odsłonę kuchenną!
Póki co tylko ten obrazek:
Jak myślicie co to jest??????
Ściskam Was mocno w te upalne letnie dni
i do zobaczenia na Waszych blogach:))))
xoxoxo
Marta

środa, 3 lipca 2013

Jagodowe szaleństwo

Hej, hej!
Wprawdzie truskawki nam się już kończą, ale lato ma to do siebie, że po jednych owocach pojawiają się następne:)
I choć kocham truskawki miłością dozgonną, to nie ukrywam, że jagody to moja druga "big love"...
W dzieciństwie posypywaliśmy je po prostu cukrem i zjadaliśmy!
Moi chłopcy przejęli ten sposób ode mnie:)
Gdy mam w domu jogurt naturalny to dodaję do niego garść jagód, truskawek czy malin, posypuję ulubioną granolą i letnie śniadanko gotowe:)

No ale przy większej ilości to już nie ma wyjścia: robimy pierogi!
Przepis na pierogowe ciasto "maślankowe" opisywałam już TUTAJ. Lubię je, bo szybko i dobrze się wyrabia i moim zdanie jest nieco delikatniejsze, niż jak robiłam z mąki i wody. 

Szybko i sprawnie wyrabiamy, napełniamy jagodami i już!

Kleks śmietany, posypka ze sporej ilości cukru (nie dodawałam cukru do środka, więc szalejemy!) i gotowe:)

Nie powiem Wam ile zjedli Janek z Frankiem, bo i tak nie uwierzycie....wiadomo, chłopaki rosną. Prześmiesznie wyglądali tuż "po" z jagodowymi buziami, językami i zębami:)))))
Jak mali Frankensteini;) hihihi
Zabawa na całego!!!!
xoxoxo
M.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Szczęśliwa...

Witajcie kochani!!!
Już są, wyczekane przez mnie w tym roku, wyjątkowo mi potrzebne, wytęsknione....WAKACJE!!!!
I chociaż w moim przypadku oznacza to opiekę znad dwójką dzieci, którym trzeba dotrzymać kroku i "ogarnąć" pod każdym względem to upajam się tymi chwilami:)
W tym roku czerwiec oznaczał dla mnie wytężoną pracę, zarówno w szkole jak i w domu. Wystarczy spojrzeć ile postów napisałam w tym czasie hihi
Tygodnie mijały nam wyjątkowo szybko, weekendy - to praca na wsi, malowanie, przykręcanie...Kołowrotek, który mam nadzieję, już mamy za sobą!

Nasza "hacjenda" jeszcze przed zamocowaniem okiennic:)
Okiennice i pelargonie - to kolejny punkt do realizacji!

Dziedziczka....
i najmłodsze królewiątko! hihihi
W następnym poście fotorelacja z wycieczki nad rzeczkę:)
Buźka!
Marta
P.S. Dzięki za Waszą obecność (mimo mojej niesystematyczności....)
xoxoxo