było dosłownie tak:
W tle ostatnie kwiaty pelargonii...
Janek biegał w krótkim rękawku po lesie i oto co zebrał (autentyk, zebrany na spacerze po lesie w podwarszawskim Józefowie:) Mój syn pękał z dumy, że udało mu się zebrać taaaki okaz:)
A dzisiaj mamy taki widok:
Na szczęście dzieci zachwycone, lepimy bałwany (nawet na balkonie:) i rzucamy się śnieżkami!
Gorzej z nami, dorosłymi, bo opony jeszcze nie zmienione, samochód trzeba odśnieżać, buty przemoczone...brr.....
Mimo takiej aury pozdrawiam Was baaardzo gorąco i życzę miłego poniedziałku...
Niech Was trzyma przy życiu myśl, że w tym tygodniu pracujemy tylko do środy:)
Buziaki
Marta
xoxoxo
No, ładny grzyb! Janek z tym swoim zacięciem do fauny i flory zostanie penie jakimś leśnikiem:-)
OdpowiedzUsuńU Was prawdziwe zaspy śnieżne! A u nas białe cudo z nieba tylko spadło i natychmiast zniknęło...
OdpowiedzUsuńU nas też coraz zimniej.
OdpowiedzUsuńMmmm ale piękny okaz Wam się trafił. Za takim polskim grzybobraniem bardzo mi tęskno.