Pamiętacie, jak TUTAJ pisałam o ślicznych zabawkach, jakie widziałam w Danii?
Robione na drutach czy szydełku, zachwycały detalami a "powalały" ceną.
Nic dziwnego, przecież "wydzierganie" takiego żołnierzyka zajmuje mnóstwo czasu....
Przez myśl mi nawet nie przeszło, że ktoś przeczyta te moje marzenia, ba, mało tego, spełni je!
I tak od niedawna mały żołnierzyk i wielkooka sówka zamieszkały z nami:)
Dzieci mają radochę, ja również i nie ukrywam, że konkurujemy o te zabawki!
Żołnierzyk wylądawał w sypialni,obok moich lektur...
Sówka natomiast przysiadła na biurku, przy lampce, tam gdzie powstają moje mniejsze i większe scrappbookingowe projekty:)
To wielka frajda, wiedzieć, że ktoś tu zagląda, czyta o moich fascynacjach, inspiracjach czy marzeniach, a potem zupełnie bezinteresownie je spełnia:))))
Duża buźka dla wszystkich spełniaczy cudzych marzeń!!!!
xoxoxo
M.