niedziela, 23 września 2012

Weekend kulinarny plus niespodzianka

Witajcie moi kochani!!!!
Nie wiem jak Wam, ale mi weekend upływa na gotowaniu, pichceniu, pieczeniu...W tygodniu nie mam na to czasu, dlatego nadrabiam zaległości kiedy tylko mogę. Najlepsza terapia na stresy w moim przypadku!!! A jaka korzyść dla domowników???!
I tak od rana piekliśmy z Jankiem nasze ulubione babeczki z budyniem - niezawodny sposób na oderwanie dziecka od najciekawszej bajki...
No a potem obiad czyli kurczaczki w panierce gyros z sosem tzatziki, ziemniaki, sałata z pomidorem i brokuł. Nic bardzo wystawnego i zapewne w wielu domach podobne menu, ale mnie cieszy sam fakt, że udaje nam się razem usiąść do stołu! Jeden z naszych znajomych nie wierzy, że jest to możliwe z dwójką dzieci, ale uwierzcie mi: chcieć to móc. Oczywiście w przypadku Adasia, który ląduje w swoim krzesełko-stoliczku i chce SAM jeść, kończy się to tym, że jest cały umorusany a jego stolik dokładnie zdradza szczegóły obiadu...No ale jakieś straty muszą być! Najważniejsze, że siedzimy razem, bo tak jak łóżko jednoczy małżństwo, tak też stół jednoczy rodzinę!!! Ups, mam nadzieję, że dzieci mnie nie czytają...

Brokuł to ulubione warzywo mojego Adaśka! Mam nadzieję, że mu tak zostanie...

Do ziemniaków i kurczaczków muuuusi być sos tzatziki. Znowu świetny sposób, by przy tej aurze przemycić czosnek...
Smaki lata na jego zakończenie! Lubię jak na telarzu jest tak kolorowo!
A na koniec mały eksperyment kulinarny: przy robieniu babeczek Janek uczył się m.in. rozbijać jajka i oddzielać żółtka od białek. Wiadomo, że nie obyło się bez kilku "wpadek". Nie mogłam pozwolić, żeby te jajka się zmarnowały i szybko wymyśliłam sposób na ich zagospodarowanie. Małe kokilki wysmarowałam masłem i wyłożyłam ciastem francuskim. Włożyłam do nich kawałeczki brokuła, boczku, posypałam parmezanem i pieprzem, solą. Na koniec wlałam ostrożnie jajko. Całość zapiekłam w piekarniku ok 20 min i zobaczcie, co mi wyszło:
Ameryki pewnie nie odkryłam, ale nie wiem jak to danie nazwać? Może quiche, bo podobnie się go robi???
Dla mnie to jajko sadzone z niespodzianką!
Naprawdę dobre i "efekciarskie", szczególnie jak przyjdą goście!
Polecam, bo naprawdę smaczne!
To tyle na dzisiaj. Muszę już kończyć, bo dzisiaj pierwsze spotkanie w sprawie komunii naszego Janka....Już się cieszę na samą myśl o tych wszystkich przymiarkach, przygotowaniach i szaleństwie z tym związanym...Ale postaram się nie dać zwariować i na spokojnie podejść do tematu.
A następny post będzie "hand made-owy", bo wreszcie ukończyłam obrazek powitalny dla Amelki:)
Buziaki!!!
Marta vel Nigella Lawson lub też Jamie Oliwer w spódnicy;)hihihihii


1 komentarz:

  1. Mniam, mniam!!! A to przefantastyczne danie w koklice nazwiemy "jajko a'la Marta". Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń