wszystko się zdarzyć może,
same zmyślają się historie, sam się rozgryza orzech...".
Nareszcie dotarłam do domku po moich urlopowych wojażach:)
Zostało jeszcze parę (dosłownie!) dni i zamierzam wykorzystać je na porządki w moich czterech kątach tudzież na rlelaks w gronie bliskich i przyjaciół:)))
Niespodziewanie przybył na jeszcze jeden domek:
Tą cudną latarenkę (zdrobnienie raczej nie na miejscy, bo jest ona naprawdę pokaźnych rozmiarów) upolowałam na wyprzedaży w Niemczech.
Nie podam ceny, żeby Was nie drażnić kochane, ale uwierzcie mi, było warto!
A swoją drogą nie rozumiem, dlaczego tam płacimy za takie rzeczy normalną cenę a u nas często jest ona zawyżona.....???
Najwięcej radochy ma najmłodszy członek naszej familii, ciągle podchodzi i otwiera lub zamyka drzwiczki.
Najbardziej lubię, gdy zapalamy w nim tealighty wieczoremi...
Dziś już piątek, piąteczek, piątunio, więc miłego weekendu kochani!!!!!
Do następnego:)))