Witam wszystkich!!!
Dziś krótka fotorelacja z malowania pieca kaflowego.
Nie ukrywam, że dłuo czekałam na ten moment, jednocześnie ciesząc się i bojąc, czy na pewno się uda...
Wielu odradzało (znowu), a ja z uporem maniaka zadecydowałam: malujemy!
Pracy mnóstwo (z samym oklejaniem belek, okapu czy mosiężnych gałek), dużo cierpliwości (mojego męża) i udało się:))))
A tutaj mała rerospekcja z cyklu "Przeżyjmy to jeszcze raz":
Kuchnie węglowe uwielbiam i nie pozwoliłam jej nikomu zniszczyć. Ale stan kafli, jak sami widzicie pozpstawiał wiele do życzenia...
Tak dużo lepiej wygląda, prawda???
Lubię strukturę tych kafli i stare, mosiężne haczyki, oraz gałki wokół pieca.
Zmykam, bo jutro wyjeżdżamy na wytęskniony urlop! W tym roku wybieramy się nad morze cieplejsze nieco od naszego kochanego Bałtyku....
Po powrocie obiecuję fotorelację!!!!
Ściskam Was serdecznie i bardzo dziękuję, za tak liczne odwiedziny:))))
Uwielbiam czytać Wasze komentarze, zawsze to miło jest usłyszeć dobre słowo, od razu większa motywacja do dalszych działań.
Buźka!